niedziela, 30 listopada 2014

Sierota.

TYTUŁ ORYGINALNY: ORPHAN
REŻYSERIA: JAUME COLLET-SERRA
SCENARIUSZ: DAVID JOHNSON
PRODUKCJA: FRANCJA
GATUNEK: THRILLER
CZAS TRWANIA: 2h 3min
PREMIERA W POLSCE: 21 VII 2009


Uwielbiam thrillery. Za ich trzymającą w napięciu fabułę, wspaniałe postaci i zaskakujące (chociaż nie zawsze) zakończenie. Ten ma to wszystko. I jeszcze więcej. Osiągnąć coś takiego nie jest łatwo, chociaż w tym przypadku nie udało obyć się bez kilku (niektórych nawet poważnych) błędów i niedociągnięć. Ale jednego "Sierocie" nie można odmówić. Wstrząsającej i choć czasami brutalnej, to wciąż niesamowicie wciągającej historii...

Wszystko zaczyna się, kiedy małżeństwo w wyniku poronienia, tracą dziecko. W obliczu tej sytuacji postanawiają adoptować córkę - 9-letnią dziewczynkę imieniem Esther. Esther jest tajemnicza i trochę zamknięta w sobie, a jej przeszłość nie jest nikomu znana. Przełożona siostra zakonna sierocińca ostrzega przyszłych rodziców o dziwnych wydarzeniach, które miały miejsce, gdy w pobliżu znajdowała się 9-latka. Nie zniechęca ich to jednak i zabierają dziewczynkę do domu. Z początku wszystko przebiega zgodnie z planem. Esther dogaduje się z pozostałą dwójką rodzeństwa, dobrze się uczy, nie sprawia problemów. Z czasem matka - Kate dowiaduje się różnych, podejrzanych rzeczy na jej temat. Nie wie jeszcze bowiem, kim tak naprawdę jest Esther i że niedługo pozna przerażającą prawdę ...

Jak większość thrillerów, ten także ma swój nudny i trochę za bardzo przeciągający się początek, który ma za zadanie wprowadzić nas w oglądaną właśnie historię. Jednak nie jest on tak długi i monotonny jak w np. "Szóstym Zmyśle". Od początku co prawda można się domyślić, że z główną bohaterką jest coś nie tak. Jednak powiedzenie, że jest z nią coś nie tak, można uznać wręcz za ekstremalnie łagodne określenie. Nie mogę jednak zdradzać zbyt wielu szczegółów, by nie spoilerować, ale trudno napisać o tym filmie coś więcej by nie zdradzić jakiegoś elementu zaskoczenia. Mogę jednak powiedzieć, że jest to film dość brutalny. Pojawia się tak kilka nieprzyjemnych scen, na których nie ukrywam, musiałam odwrócić wzrok. Idealny przykład: tłuczenie konającego gołębia młotkiem. I do tego niezliczona ilość ludzkich zwłok. Słodko. Dlatego nie polecam go osobom o słabych nerwach.

Nie licząc wielu zalet, które "Sierota" z pewnością ma, jak już wspomniałam pojawiło się parę, moim zdaniem błędów. Najbardziej jakby zniechęcającym jest ciągłe dobijanie wroga. Najpierw na niego spadasz z dużej wysokości, potem uderzasz donicą w głowę, później topisz i jeszcze raz topisz. A on i tak ciągle żyje. No proszę, ile można ?!

W sumie jest to dobry film. Nie należy może do kategorii takich, które trzeba koniecznie obejrzeć, ale na pewno nie pożałujecie. Bardzo podoba mi się ta mroczna stylizacja. Wszystko utrzymane w zimnej, prawie czarno-białej kolorystyce, a także świetna muzyka potęgują uczucie niepokoju, ale takiego przyjemnego, interesującego. Wiele scen mordu nie psuje całego efektu według mnie, nawet dodaje lekkiego smaczku horroru. Chociaż niektórzy nie przyzwyczajeni do tego ludzie mogliby pomyśleć, że to przesada. Dlatego mimo wszystko, nie jest to film dla każdego. Ale ci którzy dadzą radę, na pewno tego nie pożałują.

Moja ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz