poniedziałek, 29 grudnia 2014

Kevin Sam W Domu.

TYTUŁ ORYGINALNY: HOME ALONE
REŻYSERIA: CHRIS COLUMBUS
SCENARIUSZ: JOHN HUGHES
PRODUKCJA: USA
GATUNEK: KOMEDIA, FAMILIJNY
CZAS TRWANIA: 1h 43min
PREMIERA W POLSCE: 25 XII 1992


Tego filmu nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Nie ma na tym świecie ludzi, którzy by się nie zgodzili, że jest to najbardziej kultowy film o tematyce świątecznej jaki kiedykolwiek zrobiono. W Polsce Święta z Kevinem to już tradycja. Wiele rodzin nie wyobraża sobie Wigilii bez wspólnego oglądania słynnego Kevin sam w domu. Co takiego ma w sobie ten film, że 24.12 o 20:00 od 13 lat przyciąga przed telewizory tysiące ludzi? Dokładne odpowiedzenie na pytanie jest pewnym wyzwaniem i zawiera w sobie wiele niejasności. Ale jedno jest pewne; ten kto go obejrzy, tego nie pożałuje ...

Tym, którzy nie znają jeszcze opowieści pt. Kevin, postaram się ową przybliżyć. Dzień przed Bożym Narodzeniem. 15-osobowa rodzina McCallisterów wyjeżdża jutro na Święta do Paryża. W nocy w wyniku silnego wiatru zostają uszkodzone okoliczne linie elektryczne. Wszystkie pobliskie domy zostają pozbawione prądu. Następnego dnia, niczego nieświadomi McCallisterowie zasypiają na samolot. W domu rozpętuje się istny chaos. Liczy się tylko jedno: dotrzeć na lotnisko. W ostatniej chwili wyjeżdżają i docierają na czas na swój lot. Dopiero będąc w połowie drogi do celu, orientują się, że o czymś zapomnieli. O swoim najmłodszym synu - Kevinie. 8-letnie dziecko zostaje pozostawione samemu sobie. Jednak Kevin nie jest zwykłym chłopcem i już niebawem przyjdzie mu to udowodnić w walce z dwoma bandytami, którzy chcą okraść jego dom ...


Niebanalna historia, cudowni aktorzy i niesamowite, jedyne w swoim rodzaju poczucie humoru. Do tego bawi, odpręża i pozwala (na swój sposób) poczuć magię świąt. Czego chcieć więcej? W swoim gatunku ten film jest po prostu królem. Królem przez duże K. Wielu reżyserów próbowało, ale po prawie 25 latach od premiery, on ciągle jest na szczycie. I nie zanosi się, żeby przez następne 25 miało się coś zmienić (dobrze, trochę przesadzam, niech będzie 10).

Nielubiany wśród dorosłych, uwielbiany przez dzieci. Ale czemu dorośli w niektórych przypadkach aż tak go nie lubią? Często słyszę, że najbardziej irytująca jest nieśmiertelność dwójki bandziorów. Najpierw spada ze schodów, podam dostaje żelazkiem w głowie, staje gołą stopą na gwóźdź, znowu spada ze schodów i dostaje puszką farby w głowę. Ale co tam, idzie dalej. Może irytować? Może. Ale czy aż tak bardzo by go w ogóle nie oglądać? Nie sądzę. Owszem muszę przyznać, że filmie jest kilka niewyjaśnionych spraw i niedociągnięć. Ale nie są na tyle poważne by zniechęcić do siebie ludzi (co można zauważyć między innymi w jego ciągle wysokiej popularności).

Kevin sam w domu stał się tradycją również u mnie. Oglądam go co roku od 13 lat. Rok w rok. I ciągle mi się nie znudził. A najlepsze jest to, że ciągle mnie śmieszy. Jak to możliwe? Nie wiem. Nie potrafię powiedzieć, co takiego jest w historii o małym chłopcy, który daje w kość dwóm włamywaczom. Ale coś jednak jest. Dlaczego akurat ten zdobył światową sławę? Czy to wina świetnego doboru aktorów? Świątecznych piosenek, które potęgują świąteczną atmosferę? Genialnego poczucia humoru? Czy po prostu fajnie jest popatrzeć jak dziecko niemiłosiernie bije dorosłych ludzi? Nie mam pojęcia. Ale czy to ważne? Dla mnie najbardziej liczy się to, że ten film sprawia, że nawet najbardziej oporni ludzie dzięki niemu potrafią poczuć, że są Święta. I to się najbardziej liczy. Nie ważne jak, nie ważne gdzie, ważne, że jest.

Moja ocena: 10/10.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz